wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział IV

Klaus:
Biegłem już dłuższy czas. Czy ten facet nigdy się nie męczy? Osobiście mogłem tak w nieskończoność. Parę razy miałem go w zasięgu ręki, ale jakimś cudem wymykał mi się. Aż w końcu, za jakimś setnym razem wkurzyłem się nie na  żarty i mając dość tego pościgu złapałem go za gardło i przygwoździłem do pobliskiego drzewa.
Z tyły napastnik Caroline wydawał mi się znajomy. Ciemne średniej długości włosy, czarna skórzana kurtka i czarne jeansy. Z przodu - carne oczy i mocno zarysowana szczęka, piękne rysy twarzy. Damon, ale tak nie do końca. To musiała być jakaś nie udana podróbka. Prawdziwy Damon ma niebieskie oczy i śmiał by się teraz . W każdym razie musiał być to wampir. Złamałem gałąź  która rosła obok jego głowy i wbiłem mu ją pod serce.

Caroline:
Głowa pękała mi z bólu, ale stałam dzielnie. Ja , Klaus i mój napastnik przebywaliśmy w starych tunelach pod miastem.Okazało się że mój ukochany zrobił sobie oddzielne wejście. Odbywało się przesłuchanie i nie szło ono najlepiej.
- Ile razy mam jeszcze powtarzać. Nie jestem podróbą Damona. Tylko on moją!
- To niemożliwe. Ród Salvatorów zginął wraz ze śmiercią Zaharego rok temu.
- Ja jestem przodkiem Salvatorów.
- No to dzwonimy po Damona.- zaproponowałam.
- Przypomnij- powiedział Klaus wyjmując telefon z tylnej kieszeni - Jak się nazywasz?
- Joseph. Dziadek Damona.
Klaus zastygł w bezruchu.
-Jesteś jego dziadkiem?
- Zaskoczony? Tak szczerze to sam dowiedziałem się trzy dekady temu.
- A Stefan?
- On nie jest z mojego rodu. Jego matka miała romans z ogrodnikiem. Nikt o tym nie wiedział oprócz nich samych, no i teraz mnie oraz was.I lepiej żeby tak zostało.
- Zgadzam się. To chyba będzie lepiej jeżeli zadzwonię po twojego wnuka.Muszę zobaczyć jego minę.- łobuzersko się uśmiechnął .
Damon odebrał po trzech sygnałach.
- Mordo, nie wkurwiaj mnie bardziej. Nie pojawiłeś się na naszym spotkaniu i musiałem popijać burbuna sam ze Stefciem.
-Nie wpieniaj się. Byłem zajęty...
- Czym? A może kim? - słyszałam że się roześmiał dzięki mojemu wampirzemu słuchowi.
- Caroline.
-Uuuu... Szykuje się nowy romans. Więc po co dzwonisz? Właśnie mam tu małą prywatną imprezkę z dziewczynami  roli głównej.
- A co na to Elena?
 - Elenę mam w dupie.
W tej chwili usłyszałam jakąś dziewczyną, a on na to :- Tu chodzi o ruch biodrami.
- Wybacz, co mówiłeś? - odezwał się Damon.
- Przyjdź do mnie. Musisz coś zobaczyć.
- Ok zbirze. Daj mi chwilę, muszę się pozbyć dziewczyn.
I się rozłączył.
- Choć na górę, Caroline. Damon zaraz przyjdzie.- zaproponował Klaus.
-Ty idź, ja tu zostanę.

***

Siedziałam na krześle, na przeciwko Josepha. Patrzył mi głęboko w oczy próbując wypatrzyć w nich oznaki strachu.
- Czemu mnie zaatakowałeś?
- Chciałem zwrócić uwagę Klausa.- po chwili ciszy dodał- Nie boisz się mnie. Czemu?
- Jesteś dziadkiem  Damona i jesteście do siebie bardzo podobni. Przynajmniej wizualnie oprócz oczu. Ty posiadasz głęboką czerń, a on lodowy błękit.
-No muszę ci przyznać rację. Mój wnuk jest do mnie podobny nie tylko z wyglądu. W końcu moja krew.- stwierdził z dumną miną.- Zawsze pakuję się w kłopoty, on także co zauważyłem po moich 3 tygodniowych obserwacjach. Oboje również mieliśmy wiele kobiet, które wprost nie potrafiły się nam oprzeć. Jesteśmy aroganccy, przystojni, uroczy, ludzcy kiedy chcemy, potrafimy kochać, zabawni, dociekliwi i dużo by jeszcze wymieniać.To nasze atuty.
- Widać. Przechwalasz się jak on. Nie wiem czy przypadkiem nawet nie bardziej.- tu się skrzywiłam - Jak to się stało, że stałeś się wampirem?
Przez chwilę wpatrywał się we mnie w ciszy zastanawiając się jak dużo może i powiedzieć. W końcu podjął swą opowieść.
-Urodziłem się w 1783roku.Moje życie nadzwyczaj zwykłe oprócz tego że na każdym kroku musiałem oganiać się od dziewcząt - przewróciłam oczami na co on się uśmiechnął - Naprawdę, tak było. Gdy spotkałem kobietę mojego życia od razu pragnąłem jej jak nikogo innego przedtem.- jego wzrok stał się nieobecny- Spotykałem się z nią po kryjomu, ponieważ jej ojciec mi nie ufał, lecz gdy się do mnie przekonał  dał nam zgodę na ślub.W przeddzień wielkiego dnia dowiedziałem się że wysyłają mnie na front. Byłem w szoku. Postanowiłem nie mówić Sam, bo tak miała na imię - Samantha, że wyruszam na wojnę. Ślub był skromny, mało osób o nim wiedziało. Sam przyjęła moje nazwisko - Salvatore. Jak pewnie wiesz moja rodzina pochodziła z Włoch, gdy ona się dowiedziała była wniebowzięta, bo okazało się że jej ród także. Po kolejnym skonsumowaniu naszego związku powiedziałem jej że wezwali mnie do wojska.W jednej chwili szczęście, którym emanowała przerodziło się w przerażenie - przerażenie nie tylko o siebie, ale i mnie i nasze dziecko. Wtedy dowiedziałem się właśnie że będę miał potomka. Spytała mnie czy całkiem padłem na głowę. Ja na to, że to nie mój wybór.
   Chcąc czy nie chcąc dwa dni później wyruszyłem z innymi w gęste lasy. Po tygodniu połowa naszych jednostek zginęła w walce. Spotkałem tam kobietę, nie tak wspaniałą ja Samantha, ale równie piękną. Na imię jej było Charlotte. Okazało się że jest wampirem. Zauroczyła mnie i kazała pić swą krew. - powiedział bez żadnego wyrazu, obojętnie.
-Czekaj - przerwałam mu zaskoczona - Charlotte z tych Pietrowych?
-Taa.Sam się dowiedziałem o tej całej historii z klątwą dopiero po przemianie.Ale wróćmy do chwili gdy wampirzyca nakarmiła nie swoją krwią. Zaciągnęła mnie do jakiejś groty i czekała aż się obudzę. To był szok. Wszystko było intensywniejsze, jedne rzeczy lepsze, drugie gorsze.
-Znam to.
- Charlotte przyniosła mi moją pierwszą ofiarę. Byłą całkiem smaczna ale ja wolę RH-. Ona wszystkiego mnie nauczyła. Stworzyła takim i po ponad 250 latach jestem jej nadal wdzięczny. W końcu wciąż mam 22 lata. Damon jest jakby moim doppelgangerem. Jedyna różnica to oczy. On swoje odziedziczył po matce.
W tej chwili Klaus i Damon wpadli do środka. Najwyraźniej wcześniej stali na zewnątrz, a ja i Joseph pochłonięci rozmową nie za uwarzyliśmy tego.Szli po schodach. Złapałam go za rękę pocieszająco.
- Będzie dobrze.
Skinął głową. Klaus wszedł pierwszy, a za nim Damon. Stanął w progu wpatrując się w swojego sobowtóra   z opadniętą szczęką do ziemi.



Damon:
- Kurwa, co to ma być!? - chwila przerwy - Dobra, bez jaj. To ukryta kamera? Manekin?
Miałem nadzieję, że to jakieś kpiny.
- Nie Damonie - powiedziała Caroline, teraz zwróciła się do Klausa - Co mu dokładnie powiedziałeś?
- Że to co zobaczy może być dla niego szokiem. No i się nie myliłem - wybuchł śmiechem.
- A jemu co tak wesoło? Co mu zrobiłaś? - spytałem podejrzliwie wampirzyce.
- Nic. - próbowała się bronić.
Miałem nadzieję że śnię.
- Witaj Damonie. - powiedział sobowtór.
- Kim ty cholera jesteś? - jeszcze chwila i wyszedł bym z siebie.
- Nazywam się Joseph - nieznajomy wstał i powoli podchodził do mnie - Wiem że pomyślisz że to niedorzeczne, ale jestem twoim dziadkiem.
Czułem się jak w jakimś beznadziejnym dramacie rodzinnym.
- Ok. Załóżmy że jesteś moim... dziadkiem. Ale to niemożliwe, bo on umarł przed narodzinami mojego ojca, na wojnie.
- Tam zostałem zabity, ale znalazła mnie wampirzyca, która nakarmiła mnie krwią i przemieniła. Zaopiekowała się mną. Nazywała się Charlotte Pietrova.
- Że co? To jakieś kpiny? Przemieniła cię Pietrova? Haha... Mnie też. Tyle,że ta młodsza.
Nerwy zaczęły mnie opuszczać.Byliśmy do siebie bardzo podobni. Oczy w odróżnieniu od moich miał całkiem czarne.
-Przybyłem tu tylko po to, aby złamać klątwę, która na mnie ciąży. Zrządzenie losu, prawda Klaus? - tu się do niego uśmiechnął. - Aby nie umrzeć cierpiąc mój potomek, musi spłodzić dziecko ludzkiemu doppeigangerowi.A jeśli się nie mylę ty Damonie możesz to zrobić.
Gdy to usłyszałem moje serce zabiło mocniej.
-Elena - wyszeptałem.




I jak? Moim zdaniem całkiem fajnie wyszło.Joseph jest nową postacią i zastanawiam się na jak długo go trzymać w Mystic Falls. Proszę o pomoc!! Rozdział krótszy niż ostatni ale chciałam żeby koniec trzymał w napięciu.
Błagam, komentujcie i wyraźcie swoje zdanie na temat Josepha.
MordSith  

6 komentarzy:

  1. Fajny pomysł z całkiem nowym bohaterem , którego nie ma w filmie . Też myślałam , żeby zrobić taką postać , której nie ma w filmie , ale nie wiedziałam czy to dobry pomysł , więc dzięki Tobie uważam , że naprawdę fany !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyobrażam sobie dziadka Damona . xD Ale oryyginalny pomysł z tym Josephem podoba mi się : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, ale ty już znasz moją opinie na ten temat :>

    Mam nadzieję, że te plany co snułaś a ja ci tam poszeptywałam moje pomysły w szkole będą jakoś wciągnięte w te twoje opowiadania :>

    Dawaj następny rozdział i czekam na mojego wymarzonego osobnika :D

    OdpowiedzUsuń